Zamiast szukać rozwiązania problemu, kolejni politycy PiS jedynie obrażają nauczycieli, tymczasem referenda strajkowe w szkołach dobiegają końca i coraz więcej szkół decyduje się właśnie na strajk. Władze Łodzi przygotowują się do strajku, analizując sytuację i możliwe rozwiązania, by zapewnić uczniom bezpieczeństwo.
"Strajkujących nauczycieli nie mogą zastąpić w roli opiekunów dzieci pracownicy samorządowych jednostek kultury, sportu czy rekreacji. Dlatego szukamy innego rozwiązania, które polega na zapewnieniu dzieciom opieki w formie zajęć poza szkołą: w teatrze, na boisku, w bibliotece. Poleciłem przygotowanie opinii prawnej, która jednoznacznie określi czy egzamin gimnazjalny może się odbywać poza szkołą. Chodzi o sytuację, gdy niemożliwym będzie przeprowadzenie sprawdzianu z uwagi na strajk wszystkich zatrudnionych nauczycieli. Nie wykluczam także zamknięcia szkoły w czasie strajku, ale z takim wnioskiem musi wystąpić dyrektor placówki" - powiedział wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela.
Jak dotąd wiadomo, że do strajku przystąpi blisko 90 przedszkoli spośród 146 funkcjonujących na terenie miasta. Wciąż nie zakończyły się referenda strajkowe we wszystkich szkołach, dlatego nie ma jeszcze informacji, ile szkół dołączy do strajku. Władze miasta, podczas posiedzenia sztabu kryzysowego, rozważały również możliwość zastąpienia strajkujących nauczycieli bezrobotnymi i emerytowanymi pedagogami.
Ignorowanie nauczycieli i ich sytuacji oraz ciągła bezczynność minister Zalewskiej i premiera Morawieckiego doprowadziła nauczycieli do ostateczności. Strajk rozpocząć ma się 8 kwietnia.
"Chcę podkreślić, że to nie samorządy są stroną tego sporu tylko ministerstwo edukacji i rząd. Ale to samorządy szukają teraz rozwiązania, aby posprzątać bałagan po rządach pani minister Zalewskiej" - podkreślił wiceprezydent Trela.